niedziela, 24 stycznia 2010

A to nasza, pożal się Bożena, ekipa...


Ten całkiem po lewo to Edek Leszczyk, nazywany przez nas "Leszczem". Mistrz kierownicy, staruch, ma na karku ponad trzydziestkę i przynajmniej jedną z nóg powinien mieć już w grobie. Ale ten chory na hemofilię cwaniak ani myśli zabierać się z tego świata, a jeżeli już to zrobi to zapewne zabierze ze sobą dzikie mnóstwo mutków. Ja tam obawiam się czego innego - że dostanie zawału podczas prowadzenia mojego Hummera. Jeśli tylko chcesz, złap dziada i zaprowadź do "Gumiaka", ten ziomo płaci 500 gambli za dostanie "Leszcza" żywcem.

Ten siusiek ze śrubokrętem, udający że coś naprawia, to "Młody". Ma jakieś popieprzone hamerykańskie imię, którego nie pamiętam. Każdemu wciska kit, że jego rodzinka przypłynęła do Polski z Anglii. W kajaku. Przez takie durne pogadanki nazywany był przez swoich kolesi "Kajakiem", ale dla nas po ostatniej wyprawie, chyba do końca parszywego życia zostanie "panem 5 gambli". "Młody" pochodzi z Posterunku i babra się w chemikaliach, więc jeśli masz jakieś Tornado wymagające rafinacji zapraszamy do interesów. Może wypożyczymy Ci "Młodego" za, powiedzmy, 5 gambli... hehehe... he... khem!

Dalej mamy palanta, któremu spod ubrania wystają tylko oczy. To "Szperacz", który jakoś nie chce zdradzić nam swojego imienia, chociaż szwendamy się już z nim ładny kawałek czasu. Podejrzewam że ma jakieś straśnie obciachowe imię, nie wiem, na przykład Roman. Gościu pochodzi z delty Wisły, więc na pewno nie chciałbyś zobaczyć go bez maski. Mamusia w dzieciństwie karmiła go zapewne radioaktywnym chlebkiem, który popijał szlamem z Wisły. "Szperacz" poluje na mutanty i jest w tym całkiem dobry. Nie wiem na czym to polega ale podejrzewam, że mutki ufają mu, bo śmierdoli całkiem jak one. W każdym razie, kolo jest dość łebski i zwykle potrafi zwietrzyć dobry interes, a to dla mnie baaaaaardzo się liczy.

A po prawo stoję ja - Grzegorz "Brzeszczot" Pilewski. Powiedziałbym że mi miło, ale mi nigdy nie jest miło. Widzisz co wystaje mi z kieszonki w czapce? Tak, papierosy. Chcesz pohandlować? Bo widzisz, ptysiu, tym się właśnie zajmuję. Pochodzę z Rzeszowa - nie wyglądam, nie? Bo widzisz, tam gdzie mięśnie zastępują rozsądek, brutalność - cwaniactwo, a podstawą bytu jest to, jak "wielkie plecy" masz na mieście, tam właśnie musiał znaleźć się człowiek, który w te wszystkie plecy wbijałby swój zdradziecki nóż. Możesz nazwać mnie szumowiną, gówno mnie to obchodzi, ważne dla mnie jest to, czy przyniosłeś ze sobą gamble, bo jeśli nie, to nie wiem nawet po co z Tobą rozmawiam. Zbyt wielu ludzi oddałoby wszystko za trochę tego sprzętu, który mam w Hummerze, więc nie masz co kręcić nosem. Robimy dil, czy nie? Więc goń się, a my ruszamy dalej. Bo jak to mawiał Tom Waits - "musisz być cały czas w ruchu; jeszcze nie widziałem mutanta, który oszczałby jadący samochód". Także w drogę, palanty!

(noc z soboty na niedzielę 11/12 lipca, sesja w Neuroshimę, która zawitała do Polski)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz